Premiera 17,18.12.2005
EGZEKUTOR to komedia obyczajowa z wątkiem kryminalnym.
Dzisiejsze czasy do najłatwiejszych nie należą. By być szczęśliwym – trzeba mieć „trafiony” pomysł na życie.
Małżeństwo Anny i Kubusia ma taki pomysł – żyje z... pożyczania pieniędzy. Niestety, należy mieć świadomość, że pieniądze trzeba oddać. Małżonkowie niechętnie o tym myślą. Przychodzi jednak dzień, kiedy w domu Kubusia i Anny pojawia się tajemniczy nieznajomy – Mietek. W sposób wyjątkowo natarczywy upomina się o swoje. Kubuś dostaje ultimatum: w ciągu 24 godzin musi oddać 50 tysięcy złotych. Zdesperowany nie znajduje oparcia w żonie. Jak się okazuje, to właśnie ona narobiła długów. Zarzucona przez Mietka pętla zaciska się na szyi Kubusia coraz mocniej. Jedyną osobą, która stara się zrozumieć jego położenie jest Małgosia – młoda i śliczna pomoc domowa, którą Kubuś często odwiedza w nocy w służbówce. Na szczęście, w domu Kubusia nieoczekiwanie zjawia się tatuś - stary sklerotyk, komandos na emeryturze, prowadzący podejrzane interesy. Jego tropem podąża matka Kubusia.
Reżyseria: Marek RĘBACZ
Muzyka: Piotr BAŃKA
W nagraniu udział wzięli:
Piotr BAŃKA
Marek RADULI
Krzysztof CUGOWSKI
OBSADA:
Sławomir Krzywiźniak (gościnnie) – Kubuś
Wojciech Romanowski – Mietek
Anna Zdanowicz – Anna
Iwona Kucharzak-Dziuda - Małgosia
Tomasz Karasiński - Ojciec
Maria Weigelt – Matka
Marek Rębacz
Lat 48, autor 11 sztuk, dyrektor działającego od 6 lat Teatru Niepoprawnego i w Motyczu, który podczas Winobraniowych Spotkań Teatralnych gościł z komedią PŁEĆ PRZECIWNA z Zofią Merle i nieodżałowanej pamięci Markiem Perepeczko.
Marek Rębacz uczył się w Studium Reklamy Handlowej, potem w 1980 r. rozpoczął studia plastyczne na specjalizacji rzeźbiarskiej . Już na pierwszym roku studiów sprzedał pierwszy tekst dramaturgiczny do Teatru Telewizji TVP ( „Najbliższy samolot do Nowego Jorku” – czarna komedia).
W 1981 roku M. Rębacz porzucił studia i wyjechał na trzy lata do USA. Po powrocie (1983) wznowił studia plastyczne. W 1987 porzucił jednak studia, by zając się różnorodną działalnością rzemieślniczą. Porzucił ją kilka lat później (1994) , by powrócić do pisania. Po teksty sięgała kilkakrotnie telewizja oraz teatry. W 1995 Teatr Telewizji zrealizował czarną komedię „Ciemno” , która jako dotychczas jedyny w jego historii spektakl trafił na kasety video, lokując się w pierwszej dziesiątce najchętniej oglądanych filmów miesięcznika FILM. W 1997 roku powstał największy teatralny hit komediowy Rębacza „Dwie morgi utrapienia”, który wystawił stołeczny Teatr Kwadrat. Sztuka (już blisko 400 spektakli) nieprzerwanie grana jest do dnia dzisiejszego. Po nią sięgnął film kinowy. Rębacz pisał na jej podstawie scenariusz filmowy. Wycofał jednak nazwisko z produkcji, gdy okazało się, że producent (T. Lampka) i reżyser (P. Wereśniak) złamali postanowienia umowy dopuszczając się samodzielnych i nie uzgodnionych z autorem zmian, które ostatecznie zaowocowały, jego zdaniem, głupawą komedią „Zróbmy sobie wnuka”. W roku 1999 Rębacz założył własny teatr (Teatr Niepoprawny), gdzie bez jakichkolwiek dotacji i sponsorów zrealizował spektakle „Egzekutor” (1999 – scena T. Komedia), „Atrakcyjny pozna panią...” (2000) oraz „Maciejowe podwórko” (2002- scena T. Kwadrat).
Największym komercyjnym sukcesem okazała się rubaszna komedia „Atrakcyjny pozna panią...” zagrana w przeciągu trzech sezonów blisko 150 razy, trzykrotnie zapraszana na pokazy dla amerykańskiej Polonii, w latach 2000-2002 najczęściej „podróżujący po kraju” spektakl. Według szacunków komedię obejrzało ponad 40 tys. widzów. Chcąc odejść od komediowej komercji, Rębacz wystawił w 2002 roku w swoim teatrze „Maciejowe podwórko” – dramat komediowy, krytyczny, ostry i odważny tekst znakomicie przyjęty przez krytykę, ale już gorzej przez pragnącą wyłącznie zabawy publiczność. W marcu 2004 powstała komedia „Kochanie, posadź Jumbo Jetta”.
Wszystkie sceny są nasze
Z Markiem Rębaczem, dyrektorem prywatnego Teatru Niepoprawnego w Motyczu, rozmawia Danuta Piekarska
- Autor, reżyser, scenograf, dyrektor teatru... Czym jeszcze pan jest?
- Kiedy wyjeżdżamy, kierowcą. Przed spektaklem – maszynistą, który ustawia dekoracje. W prywatnym teatrze jest się każdym, kogo akurat trzeba.
- Nie jest pan aktorem. Nie z aktorskich niedosytów wziął się pomysł na taki teatr. Skąd?
- Kiedy w teatrze telewizji pojawiły się cztery moje sztuki, zamarzyło mi się zaistnieć na prawdziwej scenie. Jan Kobuszewski zamówił u mnie komedię. „Dwie morgi utrapienia” idą w teatrze Kwadrat od ośmiu lat. Pisałem dalej... Ale okazało się, ze teatry nie chcą polskich tekstów komediowych.
- Dlatego założył pan własny teatr?
- Tak. Pierwsza produkcja - „Egzekutor” - kosztowała mnie dużo. Jeszcze nie wiedziałem, jak to się robi.
- Jak?
- Jeśli się już ma tekst i aktorów o nazwiskach, które ściągną widownię, to jesteśmy w domu. Trzeba tylko rzecz wyreżyserować...
- Gdzie?
- Wynajmuję na próby jakąś scenę w Warszawie, zwykle podczas wakacji, gdy teatry nie grają. Gorzej z wynajęciem sali na spektakle. Sceny stoją puste, teatry nie mają widza, proponuję pieniądze za wynajęcie plus umowy dla pracowników obsługi i słyszę: nie.
- W czym tkwi tajemnica?
- Trochę w obawach przed konkurencją...
- Pokazuje pan, że repertuar lekki, łatwy i przyjemny nie wymaga dotacji?
- To zupełnie inna historia. Produkcja farsy w warszawskim teatrze kosztuje ok. 400 tys. zł. Moja pierwsza sztuka kosztowała 100 tys. zł. Mogłem ją zrobić za 60 tys. zł, gdyby nie brak doświadczenia. Druga produkcja – z udziałem Kłosowskiego, Pyrkosza, Merle, Brodzik – kosztowała poniżej 50 tys. zł. „Maciejowe podwórko” zrobiłem za ok. 30 tys. Z wynajęciem sal na próby, z dekoracjami.
- Na czym można zaoszczędzić?
- Na wszystkim. Tam, gdzie pracuje zwykle troje ludzi, wystarczy jedna osoba.
- O co potkną się zespoły, które pójdą pana śladem?
- O rzecz najważniejszą : tekst.
- To wezmą farsę angielską!
- Farsa jest utworem o schematycznej konstrukcji. Kiedy już wiemy, jak działa, zaczyna nudzić. Dlatego warszawski teatr Komedia przez półtora sezonu z frekwencji 80-procentowej spadł do 40. A wracając do przeszkód: teatrowi, który zaczyna, trudno będzie pozyskać znanych aktorów. Trzeba czasu, żeby dobić się jakiejś marki.
- W pana życiorysie jest trzyletni pobyt w USA. Co pan tam robił?
- Wszystko. Byłem kierowcą limuzyny, stolarzem, dekarzem...
- A przed wyjazdem?
- Napisałem pierwszy tekst, kupiony przez teatr telewizji. Recenzenci pisali: niemożliwe, by to napisał polski autor.
- Teatr Niepoprawny w Motyczu? Gdzie to jest?
- Pod Lublinem. Ale my tam jesteśmy tylko zarejestrowani. Teatr nie ma sceny. Inaczej mówiąc” wszystkie sceny w kraju są nasze.
- Dziękuję.
Gazeta Lubuska 5, 6 listopada 2005