Dzisiejszego wieczoru na naszej scenie zagości „Lekcja” Eugène’a Ionesco w reżyserii Jana Andrzeja Fręsia – spektakl przygotowany przez pochodzący z Zaboru Teatr Zza Boru.

To nie pierwsza inscenizacja tej słynnej sztuki na deskach Lubuskiego Teatru. 20 lutego 1966 roku miała miejsce połączona premiera „Lekcji” i „Łysej śpiewaczki” w reżyserii Andrzeja Makarewicza. 10 września 1993 roku „Lekcja” z powodzeniem wróciła na afisz  w wersji reżyserowanej przez Krzysztofa Rościszewskiego, który – o czym pisała Małgorzata Masłowska na łamach „Expressu Zachodniego” – „zdecydował, że po Beckecie nadeszła pora, by przedstawić kolejnego klasyka absurdu”.

„Na inauguracyjny spektakl wszedł nawet nadkomplet” […] – relacjonowała Eugenia Pawłowska z „Gazety Lubuskiej” (znana wówczas pod pseudonimem Snobka). – Premierową publiczność witali na zewnątrz teatru obydwaj dyrektorzy: pan Waldemar Matuszewski z kontuzjowaną dłonią, gestem Napoleona skrywaną pod eleganckim smokingiem, oraz pan Jan Tomaszewicz zdrów jak ryba. Po ich prawicy i lewicy zaś – pan dr Buck w nowej roli kierownika literackiego oraz pani Ewa Strebejko – autorka ‘niewinnej’ scenografii do tej makabreski”, zwieńczonej „finałem jakby wyjętym z dzisiejszych kronik policyjnych”. Jak stwierdził Czesław Markiewicz w recenzji opublikowanej w „Expressie Zachodnim”, „Wybór ‘genialnego bełkotu’ Eugène’a Ionesco na otwarcie sezonu w Teatrze Lubuskim okazał się ‘śmiertelnym’ trafieniem repertuarowym. Zielonogórska ‘Lekcja’ przykuwa do krzesła teatralnego od pierwszego do ostatniego dzwonka. To realizacja, w której trudno znaleźć słabe punkty.”

Według Masłowskiej spektakl „jest klasyczny przede wszystkim poprzez scenografię Ewy Strebejko. Oto biedny profesorski salon w ciemnozielonej tonacji, z ilością książek zbyt skromną na wiedzę, jaką później popisuje się nauczyciel, z marnymi obrazkami i fotelami. Ważny w toku akcji okazuje się ogromny stół. Bowiem – przy stole uczennica recytuje wiadomości; do stołu podchodzi z ostrzeżeniami służąca Marysia; wokół stołu krąży, chodzi i biega profesor. Lech Gwit podczas spektaklu robi wielokilometrowy spacer.

„Lekcja” to „spektakl pełen ruchu i bardzo dobrego światła. Przesycony atmosferą grozy i erotyzmu. Pożądanie przyczynia się do zagęszczenia atmosfery. Marysia, grana przez Iwonę Kotzur, początkowo panuje nad sytuacją i skupia na sobie uwagę pryncypała. Służąca jest pełna dystansu do tego, co się wokół niej dzieje, choć lojalnie uprzedza profesora, że wykład ma zgubne skutki: ‘Matematyka prowadzi do lingwistyki, a ta do tragedii’.

Tymczasem ofiara, uczennica, jest ufna i zbyt naiwna, by dostrzec niebezpieczeństwo. Miło zobaczyć Małgorzatę Wower na właściwym miejscu w teatrze. […] Pomału rozmowa przekształca się w monolog szaleńca, któremu język służy jako instrument obezwładniający. Najpierw daje władzę, potem prowadzi do zbrodni”.

Danuta Piekarska z „Gazety Lubuskiej” podkreślała, że „dramaturgie przedstawienia misternie budują aktorzy, stopniowo podkręcając spiralę napięcia. […] Lech Gwit, którego zapamiętaliśmy jako Estragona w ‘Czekając na Godota’  może zapisać na swym koncie następną udaną rolę. Dawno nie widziana (czy nie od „Pokojówek” Geneta?) na zielonogórskiej scenie Małgorzata Wower jest uczennicą… godną nauczyciela; pełną temperamentu i o wielkiej sile komicznej, choć powściągliwą w grze.

Jak stwierdziła Małgorzata Masłowska, „piątkowa premiera jest dowodem na hołubioną tu i ówdzie tezę, iż to dobry reżyser gwarantuje sukces wszystkich autorów spektaklu. Z zielonogórskiej ’Lekcji’ nie sposób uciec, takie wagary byłyby niewybaczalne […]. I nie jest tom zadanie domowe dla prymusów, to spektakl dla palacza c.o., policjanta i profesora dydaktyki literatury”.

 

Źródła:

Cz. Markiewicz, „Na wagary – do teatru”, „Express Zachodni” 1993, nr 16.

Masłowska, „’Lekcja’, czyli przypowieść o życiu”, „Express Zachodni” 1993, nr 12.

Piekarska, „Lekcja zabijania”, „Gazeta Lubuska” 1993, nr 218.

Snobka [E. Pawłowska], „I ja tam byłam…”, „Gazeta Lubuska” 1993, nr 216.

Fot. W. Szmidt

 

(oprac. pp)