Teatr jest przestrzenią na pograniczu różnych gatunków sztuki. Z jednej strony jest to bowiem sztuka częściowo „wizualna”, która opiera się nie tylko na scenografii, lecz również wymaga od widza śledzenia gry aktorskiej: zwracania uwagi na gesty i mimikę. Odgrywają one przecież niejednokrotnie znaczną rolę w przekazie wypowiadanych treści i mogą wpływać na znaczenie tekstu. Z drugiej strony teatr opiera się również w tak samo istotnym stopniu na dźwięku. Na tej płaszczyźnie okazuje się w dodatku dużo bogatszy od kina, czy szerzej – filmu. Poprzez zmysł słuchu możemy „śledzić” kroki aktorów, orientować się w ich umiejscowieniu na scenie, ale również rozpoznawać w głosie odgrywane emocje.
Z całą pewnością wymienione tu aspekty pobudzają wyobraźnię widza, również tego z dysfunkcją wzroku. Pozwala to na dużo głębsze przeżywanie sztuki. Teatr oferuje coś jeszcze, czego nie może zapewnić nam żaden film czy słuchowisko. Niejednokrotnie spektakle wzbogacone są w efekty zapachowe. To właśnie w teatrze możemy poczuć zapach świeżo zaparzonej kawy, czy zapach palonego papierosa. Tym samym sztuka teatralna może pogłębiać nasz odbiór spektaklu przez dźwięk i zapach. Żaden inny rodzaj sztuki, jak mi się wydaje, nie jest naturalnie tak rozbudowany pod względem wrażeń emocjonalnych i doznań zmysłowych.
Paradoksalnie teatr odkryłem i pokochałem dopiero po utracie wzroku. Okazał się on dla mnie najbardziej dostępnym rodzajem sztuki. Przed tym jednak szukałem dla siebie przestrzeni artystycznej, która umożliwiłaby mi zaspokojenie mojej potrzeby obcowania ze sztuką i pobudzała moją wrażliwość oraz duchowość. Swoją uwagę, z racji tego, że przed utratą wzroku byłem zagorzałym bibliofilem, skierowałem najpierw na audiobooki i słuchowiska radiowe. Film, który również kochałem przed utratą wzroku, postawił przede mną liczne bariery. Często traciłem orientację w przebiegu akcji, a nie chciałem rozpraszać innych widzów angażując ich w opisywanie mi tego, co dzieje się na ekranie. Olbrzymią niezależność mogłem odczuć dopiero w teatrze. Już po pierwszej sztuce byłem zachwycony. To było właśnie to, czego poszukiwałem! Teatr mnie urzekł, zachwycił, a przede wszystkim – rozwinął. Poprzez swoją wielopłaszczyznową formę, oddziaływanie na różne zmysły pozwalał mi w pełni przeżywać sztukę. Proszę mi wierzyć, że niejednokrotnie zapominałem o swojej dysfunkcji.
Teatr ma jeszcze jedną zaletę, która może okazać się istotna dla widzów z niepełnosprawnością wzroku: mianowicie burzy on, przynajmniej częściowo, granicę między sztuką, a jej odbiorcą. Będąc na spektaklu niemal w nim uczestniczymy, wszystko dzieje się tuż przed nami. Nie tylko możemy usłyszeć kroki, ale również dowiedzieć się, gdzie znajdują się aktorzy, którzy notabene niekiedy mogą odgrywać swoją rolę ponad nami, czy wręcz przy nas. W ten sposób stajemy się częścią spektaklu. Między aktorami a widownią dochodzi do interakcji, która wbrew pozorom ma aktywny charakter. Nie tylko aktorzy wpływają na przeżywane przez widzów emocje, lecz również odbiór sztuki przez widownię oddziałuje na aktorów.
Co więcej, dla mnie, jako osoby niewidomej, teatr w swej istocie jest dużo bogatszy od kina. Świat przedstawiony na scenie, z oczywistych przyczyn nie może być światem przedstawionym wprost, jeden do jednego. Scenografia nie tyle jest wiernym odwzorowaniem rzeczywistości, lecz formą pobudzania wyobraźni odbiorcy, czyli niejako otwieraniem go nie na to, co zewnętrzne, lecz na wnętrze. Dzięki temu widz znów przyjmuje aktywną postawę, uczestnicząc w kreowaniu świata przedstawionego. Z całą pewnością nie wymaga to od nas zaangażowania naszego wzroku. Co więcej, przy każdym spektaklu, który mam przyjemność oglądać, uderza mnie jeszcze jedna zasadnicza różnica między teatrem a filmem. Istotą sztuki teatralnej, co nie zawsze można powiedzieć o filmowej, jest wypowiadane słowo. I to nie tylko formie dialogu, lecz również monologu. W dodatku częstym zabiegiem artystycznym w sztukach teatralnych jest opisywanie przez aktorów wewnętrznych przeżyć, emocji czy myśli odgrywanych przez nich bohaterów. Dla mnie jest to ogromna zaleta teatru, który potrafi tak zgrabnie łączyć z pozoru odległe obszary sztuki - od sztuk wizualnych, poprzez muzyczne, skończywszy na literaturze.
Jednak jako osoba o specjalnych potrzebach podczas spektakli miałem zawsze pewien niedosyt. Za każdym razem odczuwałem olbrzymią chęć wejścia na scenę, by na swój sposób zapoznać się ze scenografią. Oczywiście musiałem zadowolić się życzliwością siedzącej obok mnie osoby, która jeszcze przed rozpoczęciem spektaklu, opisywała mi wszystko, co znajdywało się na scenie. Z tą wiedzą łatwiej było mi wizualizować w swojej wyobraźni przebieg akcji. Oczywiście nie muszę dodawać, że wraz z rozpoczęciem spektaklu, nie mogłem już oczekiwać pomocy życzliwych sąsiadów w audiodeskrypcji przebiegu sztuki. Niewątpliwie przeszkadzałoby to pozostałym widzom. Niemniej nie wpływało to na siłę mojego uczucia do teatru i zachwytu nad jego możliwościami dla mnie, jako osoby niewidomej. Nawet nie mógłbym sobie wyobrazić, że w jakiś przedziwny sposób moja miłość do teatru któregoś dnia zostanie odwzajemniona i że teatr zauważy również mnie i inne osoby z różnymi niepełnosprawnościami.
Ten artykuł planowałem rozpocząć od tego miejsca, ale gdy zasiadłem do jego pisania, nie mogłem powstrzymać się od zamieszczenia w nim obszernego wstępu przybliżającego walory teatru dla osób z niepełnosprawnością wzroku. Wróćmy już jednak do meritum. Chciałbym Państwa zaprosić w niezwykłą podróż do Zielonej Góry, a ściślej – do Lubuskiego Teatru, w którym w ramach projektu „Kultura bez barier” realizowane jest przedsięwzięcie grantowe „Teatr - widzę, słyszę, rozumiem”. Nadrzędnym celem tego projektu jest możliwie jak największe dostosowanie oferty tej instytucji do oczekiwań osób o szczególnych potrzebach. Z dumą muszę dodać, że jako pracownik Fundacji Szansa dla Niewidomych miałem zaszczyt dołożyć do tego projektu skromną cegiełkę. Ale o tym za chwilę.
W sezonie 2022/2023 Lubuski Teatr realizując ten projekt zainicjował szereg działań wychodzących naprzeciw tej części publiczności, która z różnych powodów częściowo lub całkowicie była wykluczona z możliwości korzystania z jakże bogatej oferty artystycznej zielonogórskiego teatru. Działania te obejmowały wiele płaszczyzn, począwszy od wyposażenia obiektu w szereg urządzeń zwiększających dostępność dla osób z różnymi niepełnosprawnościami, skończywszy na dostosowaniu samych spektakli. Szczególną uwagę poświęcono potrzebom osób z niepełnosprawnością wzroku, słuchu oraz osób ze spektrum autyzmu.
W tym celu Lubuski Teatr wyposażył swój obiekt w pętle indukcyjne rozmieszczone w części budynku dostępnej dla widzów (w kasie, na portierni i na widowni obydwu scen) oraz przygotowuje tyflomapy dla osób z niepełnosprawnością wzroku. Dodatkowo placówka zakupiła słuchawki wygłuszające dla widzów ze spektrum autyzmu oraz nadwrażliwością na bodźce. Z uwagi na to, że budynek teatru jest zabytkiem, nad którym pieczę sprawuje konserwator, możliwości dostosowywania obiektu są znacznie ograniczone.
Niemniej jednak najbardziej istotne zmiany zauważalne są na salach teatralnych i dotyczą polepszenia możliwości odbioru samych spektakli. Ważnym udogodnieniem dla osób o specjalnych potrzebach jest wyróżnienie i oznakowanie w repertuarze spektakli „dostępnych”. Zielonogórski teatr bardzo aktywnie angażuje się w mediach społecznościowych, takich jak Facebook czy Instagram, na których na bieżąco ogłasza swoją ofertę spektakli dostępnych. Możemy zapoznać się z nią również na stronie internetowej teatru, która została dodatkowo dostosowana pod względem technicznym do potrzeb osób z dysfunkcją wzroku.
W ramach projektu pracownicy teatru uczestniczyli w szkoleniu z obsługi osób o specjalnych potrzebach oraz tworzenia audiodeskrypcji do spektakli. Miałem ogromną przyjemność uczestniczyć w próbach spektakli, do których opracowywano audiodeskrypcję. Przyznaję, że aktorzy Lubuskiego teatru wykazali się pełnym profesjonalizmem, zaś efekt ich pracy przerastał najśmielsze oczekiwania. Audiodeskrypcja czytana jest przez lektora w trakcie przedstawienia, w rezultacie czego lektor może w pełni reagować na to, co dzieje się na scenie. Każdy z widzów z dysfunkcją wzroku otrzymuje przed spektaklem słuchawkę z odbiornikiem, na którym można m.in. regulować głośność. Dzięki temu nie przeszkadzamy osobom siedzącym obok. Warto w tym miejscu dodać, że każdemu z „dostępnych” spektakli towarzyszy tłumacz języka migowego, który zajmuje dobrze widoczne miejsce na scenie.
To jednak nie koniec rozwiązań służących potrzebom osób z niepełnosprawnością wzroku. Dla mnie osobiście największe wrażenie zrobiły warsztaty touch tour połączone z audiodeskrypcją i uczestnictwem tłumacza języka migowego. Istotą tych warsztatów jest oprowadzanie widzów z niepełnosprawnością wzroku po scenie, podczas którego mogą oni zapoznać się ze scenografią, dotknąć rekwizytów. Ale nie tylko. Uczestnicy tych warsztatów mają możliwość zapoznać się również z kostiumami oraz porozmawiać z aktorami. Dzięki temu niewidomi i niedowidzący widzowie są w stanie jeszcze bardziej wyobrazić sobie przestrzeń, w której już za chwilę będzie odbywała się akcja sztuki.
Wprowadzone przez Lubuski Teatr rozwiązania mogą w znacznym stopniu wpływać na odbiór spektakli. Doświadczyłem tego osobiście, gdy miałem możliwość obejrzeć tę samą sztukę najpierw bez tych „dostępnych” innowacji, później – z nimi. Za pierwszym razem umknęły mi z pozoru mało istotne szczegóły, które jednak miały ogromne znaczenie w zrozumieniu przekazu. Dzięki temu mogłem w pełni zrozumieć sztukę i głębiej ją przeżywać.
Jak już wspomniałem wcześniej, miałem ogromny zaszczyt uczestniczyć w tym projekcie nie tylko biernie, jako widz, lecz również wziąć w nim bardziej aktywny udział. Lubuski Teatr pochylił się bowiem nad moją twórczością poetycką i na podstawie wierszy opublikowanych w moim debiutanckim tomiku „Rajska jabłoń” stworzył niezwykłe wydarzenie artystyczne - czytanie performatywne poezji. Wykraczało ono znacznie poza ramy prostej deklamacji, angażując przy tym sztukę wizualną i muzyczną. Całość tego artystycznego przedsięwzięcia realizował aktor Lubuskiego Teatru – Wojciech Romańczyk, który stworzył zapierającą dech w piersi warstwę muzyczną oraz wizualną. Pełna emocjonalnego zaangażowania recytacja miejscami przeradzała się w śpiew, któremu towarzyszył pokaz slajdów z moimi fotografiami i czytanych tekstów. Całość robiła niezwykłe wrażenie i poruszała do głębi widzów. Muszę przyznać, że dla mnie było to niezwykłe przeżycie, które również we mnie wywołało łzy wzruszenia. Po raz pierwszy mogłem usłyszeć swoją poezję nie dzięki syntetycznej mowie aplikacji lektorskiej, lecz z ust człowieka, który poprzez swój talent nadał jej dodatkowego znaczenia.
Mam nadzieję, że zaraziłem Państwa moją miłością do teatru. Jeśli tak, to serdecznie zapraszam do Zielonej Góry, do Lubuskiego Teatru, gdzie będą Państwo mogli uczestniczyć w niezwykłym projekcie.
Autor: Dariusz Wojciechowski
Tekst ukazał się w magazynie „Help, jesteśmy razem”