Już dziś cieszące się niesłabnącym powodzeniem „Gusła” otworzą Festiwal Teatralny J-O-Ś w Zittau, by następnie powrócić na afisz Lubuskiego Teatru. Na wiele lat przed tym, jak Grzegorz Bral przedstawił publiczności swoją porywającą interpretację „Dziadów”, z Mickiewiczowskim arcydziełem zmierzył się na naszej scenie Adam Orzechowski, późniejszy dyrektor Teatru Polskiego w Bydgoszczy i Teatru Wybrzeże w Gdańsku.
„Dziady” w jego reżyserii miały swoją premierę 21 grudnia 1997 roku. Spektakl został zakwalifikowany do udziału w XXIII Opolskich Konfrontacjach Teatralnych Klasyka Polska ’98, gdzie Tomasz Głowiński otrzymał nagrodę za najlepszą muzykę. Recenzując spektakl na łamach „Polityki”, Jacek Sieradzki zwrócił uwagę przede wszystkim na „jedną z najpiękniejszych i najbardziej sugestywnych interpretacji sceny Mickiewiczowskich ‘Egzorcyzmów’, jakie widział w teatrze”:
Konrad w białej, romantycznej koszuli leży na masywnym stole: wokół stołu staje kilkanaście czarno ubranych postaci. Unoszą opętanego wraz z meblem i zmieniają się w rzeczywistego potwora, wielonogiego Lewiatana, miotającego unisono wściekłe przekleństwa. Ksiądz Piotr znakiem krzyża opędza się przed zachodzącym go z boków, zwierzęco rozjuszonym stworem; można się chwilami prawdziwie bać o niepozornego mnicha i odczuć ulgę, gdy, pokonany, wyrzygnie swą ofiarę o podłogę. Gdyby istniał pośród rozmaitych plebiscytów także ranking oddzielnych sekwencji scenicznych, „Egzorcyzmy” Adama Orzechowskiego, reżysera „Dziadów” w Teatrze Lubuskim, miałyby wielkie szanse na zwycięstwo. […]
Także Janusz R. Kowalczyk z „Rzeczpospolitej” podkreślał, że „zdecydowanie najciekawiej zamysł inscenizacyjny ujawnia się w niektórych scenach zbiorowych”:
Do najlepszych z nich zaliczyłbym scenę egzorcyzmów. Konrad (Artur Beling), szarżujący na stole unoszonym przez gromadę miotających się Duchów (ciemnych sił), chóralnie wraz z nim recytujących bluźnierstwa, trafia na majestatyczną siłę stoickiego spokoju nieporuszonego Księdza Piotra (Andrzej Nowak), uzbrojonego jedynie w Słowo Boże i mikroskopijny krzyżyk. To scena o niezwykłej sile wyrazu.
Bardzo sugestywnie rozegrane zostały również wszystkie sceny z udziałem Anioła Stróża (Elżbieta Donimirska) i Archanioła (Jerzy Kaczmarowski). Pojawianie się tych postaci, ubranych w szaty w pastelowopomarańczowych odcieniach niosło w sobie silny ładunek metafizycznego niepokoju. Znakomicie podkreślała go współtworząca przestrzeń spektaklu oryginalna muzyka Andrzeja Głowińskiego.
Podobały mi się pojedyncze role, zwłaszcza Senatora (Tomasz Karasiński) i Pani Rollison (Joanna Szajna), które przywołały wspomnienie znakomitych odtwórców tych postaci – Wiktora Sądeckiego i Izabeli Olszewskiej w niedoścignionej inscenizacji „Dziadów” Konrada Swinarskiego w Starym Teatrze w Krakowie w 1973 r. […].
Scenografię „Dziadów” zaprojektował Krzysztof Kochnowicz. Obok wymienionych wyżej aktorów w obsadzie spektaklu znaleźli się także: Ludwik Schiller, Marek Szczęsny, Jan Wysocki, Jerzy Glapa, Kuba Zaklukiewicz, Jerzy Lamenta, Zofia Bajno, Maria Weigelt, Anna Zdanowicz, Cezary Kazimierski, Ida Ochocka, Cezary Wiśniewski, Wojciech Romanowski, Waldemar Trębacz, Iwona Kotzur, Beata Sobicka, Wioletta Sokal, Dobrosława Trębacz i Janusz Kaczmarski.
Źródła:
J.R. Kowalczyk, „Metafizyka w pół drogi”, „Rzeczpospolita” 1998, nr 78.
Sieradzki, „Jeszcze o Dziadach”, „Polityka” 1998, nr 6.
Fot. U. Karpińska
(oprac. pp)